Stara to sesja, nic nowego nie planuję, bo ciemność mnie przeraża, a weekend, kiedy mozna trochę "słońca" złapać, mocno zajęty mam
a teraz jeszcze ferie się zaczęły i układamy z Kuba puzzle - sztuk jeden tysiąc !
dzis te zdjęcia próbowałam troche ujarzmić
nie wszystkie oczywiście :))
Kto mnie zna ten wie, że moje szczęście do wygrania czegokolwiek jest nijakie..
niby w czepku urodzona i w życiu jakoś mi sie powodzi, choć na pieniądzach nie leżę i kredytówkę następną wyczyściłam to nie narzekam, ponoc jedna optymistyczna myśl, jest mocniejsza od wielu pesymistycznych - pewnie pokręciłam, kto czytał Secret ten pewnie to zna, mnie usilnie namawia instruktorka od Yogi, ale ja jeszcze nie jestem przekonana na takie ksiązki.
Co do tego mojego szczęścia :)
W sobote pech prześladował mnie szczególnie, wszystko mi spadało, na parkingu rozbiłam soki, żeby było smieszniej, to tuż pod swoimi kołami i musiałam je uprzątnąć, żeby sobie opon nie poprzebijac, cała byłam marchewkowa...ewka marchewka ;)
i siadłam po tych zakupach, przebierając między blogami i weszłam na blog jednej artystki
Małgosi co cudnie meble bieli...i tu szok
wygrałam u niej Candy :D - dla niewtajemniczonych ( ja tez do niedawna nie wiedziałam co to jest ) to rodzaj rozdawania swoich rekodzieł w formie prezentu dla osób odwiedzających blog.
Małgosiu dziekuję, nawet nie wyobrażasz sobie mojej radości, jak dziecko które dostało wielkiego lizaka :)